Justyna Macur: Połączyłeś pracę mentalną z siatkówką, jakie masz wrażenia?
Remigiusz Kapica: Doceniam te spotkania, chociażby z takiego powodu – przychodziłem wkurzony, wychodziłem spokojny. Nauczyłem się też formułować swoje zdania i wypowiedzi (śmiech). Oczywiście chodzi mi o moje podejście do tego co robię, o myślenie pozytywne i zadaniowe. Przy okazji odkryłem, jak i jakie myślenie wpływa na mój performance. Ta wiedza nie była mi dotąd znana, i dlatego z niej nie korzystałem. Ale dzisiaj już wiem, jak ze sobą rozmawiać, by realnie i szybko wpływać na swoją grę.
JM: Jestem ciekawa, co w Twoim odczuciu, wpływa na siatkarski performance?
RK: To trudne pytanie. Moim zdaniem największe korzyści przynosi poukładanie i skonfrontowanie się z problemami, zdecydowanie przed meczem. Wtedy mam spokojną głowę i mogę skupić się na swoim zadaniu. Dużo łatwiej wchodzi się wtedy w trans.
JM: Mówisz o rozgrywaniu swojego meczu w szatni, tak?
RK: Tak. Konfrontacja z różnym rzeczami w szatni zapewnia mi dobre wykonanie. Dzięki temu nauczyłem się większej uważności. Większa uważność wiąże się dla mnie z lepszym przygotowaniem do meczu. Wykorzystuję to również w trakcie grania, bo mogę szybko zdiagnozować siebie, przez co inaczej reaguję na różne sytuacje.
JM: Faktycznie można dostrzec Twoją przemianę w trakcie gry?
RK: W tym roku wyglądałem inaczej niż w poprzednich latach. Wiem, że moja mowa ciała się zmieniła. Jestem opanowany, bo przestałem się frustrować. Kiedyś frustrowały mnie moje błędy. Teraz, kiedy mam trudny moment, diagnozuję siebie, problem i staram się wyregulować swój stan, po to by kolejne piłki i sety wyglądały już inaczej w moim wykonaniu. Kiedyś działo się ze mną źle już do końca meczu, a dzisiaj potrafię to szybko odwrócić.
JM: Jak to robisz?
RK: Myślę, że weszło mi to już w nawyk. Najpierw szukam problemu. On może być fizyczny, techniczny, mentalny. Następnie koncentruję się na jego rozwiązaniu. Analizy meczów i to jak w nich grałem, które robiliśmy na spotkaniach, nauczyły mnie szybko i trafnie diagnozować sedno problemu. Posiadam wiedzę, co wpływa na moją wydajność, to na co mam wpływ – reaguję, a to na co nie mam – odpuszczam.
JM: Co najbardziej doceniasz w naszej współpracy?
RK: Cieszy mnie zdobywanie tej wiedzy i lubię odkrywać rzeczy, które zapewniają mi upgrade (śmiech). Podoba mi się, że przygotowując się mentalnie do meczu, w trakcie gry jestem jednocześnie do niej gotowy, ale i swobodny w tym działaniu.
Justyna Macur: Na zakończenie – powiedz, jak oceniasz sezon?
RK: Uważam, że ten sezon był sezonem nauki. Muszę przyznać, że bardzo dobrze się w nim czułem. Czułem się najbardziej kompletny z wszystkich poprzednich lat. Wiem też, że bywały gorsze momenty, ale każdorazowo, na bieżąco wyciągałem wnioski, by nie stać w miejscu i iść do przodu. Są jeszcze pola, nad którymi chciałabym popracować, przede wszystkim nad głęboką koncentracją oraz nad tym, by było jak najmniej chwil zwątpienia w trakcie mojej gry. Podsumowując, wystawiam sobie 4 plus (śmiech).
JM: Dziękuję za rozmowę.