1. Czym jest psychologia wyczynu?

Osobiście widzę konieczność aktualizacji podejścia do psychologii w polskim wyczynie. Psychologia w sporcie nie może być tylko koncentracją na oddechu, radzeniem sobie ze stresem, presją i depresją. Zmian wymaga nie tylko mindset sportowców, ale ich rodziców, opiekunów i trenerów. Należy otworzyć oczy i zacząć odkrywać oraz stosować nowe nazewnictwo, metodyki i rozwiązania. Według mnie psychologia sportu skupia się głównie nad wypracowaniem u zawodnika postawy radzenia sobie ze stresem i presją poprzez relaksację czy techniki oddechowe. To słuszne podejście, jednak moje doświadczenia pokazały, że metody te nie są wystarczające dla wyczynowców. Kilkuletnie poszukiwania oraz szkolenia zaprowadziły mnie do obszarów związanych z hipnozą (naturalnym pogłębionym stanem koncentracji występującym u ludzi często podczas dnia), którą ostatecznie włączyłam do swojej metodyki, a nowe podejście nazwałam psychologią wyczynu. Wprowadziłam trening autohipnozy, jednocześnie zderzając się z rzeczywistością, jak mało polski sport wie na temat procesów myślowych, odpowiedzialnych za pojawianie się stanu głębokiej koncentracji, który to gwarantuje wysoką wydajność sportowca. Liczne badania potwierdzają, że człowiek znajdujący się w stanie głębokiej koncentracji (hipnozie, transie, flow), jest po prostu efektywny. Dzisiaj uważam, że w sporcie wyczynowym chodzi o to, by działać w transie świadomie, a umiejętność autohipnozy traktuję jako jeden z kluczowych elementów, umożliwiających sportowcowi funkcjonowanie na wysokiej wydajności na danych zawodach.

2. Czego uczą się zawodnicy w gabinecie?

Uczę swoich sportowców autohipnozy tj. umiejętności bycia, zarówno hipnotyzerem, jak i osobą hipnotyzowaną w jednym. W procesie tym doświadczają, jak koncentrować swoje myśli oraz jakich sugestii używać, by wejść w trans. Wcześniej, wspólnie z zawodnikiem ustalamy, co ma znajdować się w jego punkcie skupienia uwagi, a co jest nieistotne dla jego zadania, czynności i całego działania. Przykładowo sportowiec dowiaduje się, dlaczego sugestia „dam radę” nie zapewnia wysokiej wydajności, albo ćwiczy co robić z myślami niechcianymi w trakcie zadania.

3. Komunikat w stylu Nie myśl, po prostu zrób swoje, nie zawsze zadziała?

Nie da się nie myśleć, zwłaszcza, kiedy nam zależy (rozwiązaniem nie jest też, żeby nam nie zależało), bowiem w punkcie skupienia uwagi zawsze są jakieś myśli. Najlepszą strategią jest przyjrzenie się własnym sugestiom, przekonaniom, myślom, które wpływają na nasze działanie, zwłaszcza tym nieuświadomionym. Uważam, że zwiększanie świadomości w tym zakresie oraz ustalanie, jakie myśli, sugestie czy przekonania mają znajdować się we wspomnianym punkcie, jest moim wiodącym zadaniem w pracy z zawodnikiem. Następnie wypracowane tzw. indukcje hipnotyczne (słowa i czynności wzbudzające stan pogłębionej koncentracji) zawodnik wdraża w praktykę, zaczynając od działania w warunkach treningowych. Nie jest to łatwe zadanie, czasem nawet długotrwałe, ale z drugiej strony nie robimy przecież łatwych rzeczy.

4. Dla kogo jest przeznaczony taki trening mentalny?

Myślę, że jest on przede wszystkim dla ludzi otwartych i zaangażowanych w swój rozwój, nie tylko ten sportowy. Uważam, że taki trening jest dla ludzi, którzy zaufali tej metodzie. Bardzo często polecam tutaj literaturę potwierdzającą efektywność metody, ale przede wszystkim wykonujemy ćwiczenia, które naocznie pokazują sportowcowi wartość proponowanych przeze mnie rozwiązań i technik. W kwestii zaangażowania sprawa wydaje się oczywista – im bardziej jesteś pracowity i konsekwentny, tym bardziej taki trening jest dla Ciebie.

5. Jak wygląda praca mentalna w praktyce?

Przede wszystkim spotykamy się w gabinecie, przynajmniej dwa razy w miesiącu. Dodam, że nie uznaję spotkań w trybie on-line. Spotkanie, które odbywa się w gabinecie oraz trwa 1,5 godziny, nie jest przypadkowym rozwiązaniem. W mojej opinii, tylko w takim trybie pracy, zawodnik nabywa kluczowych umiejętności, takich jak myślenie analityczne, transowe i medytacyjne. Trochę inaczej pracuje się w okresie przygotowawczym, a inaczej – w startowym. W okresie przygotowawczym przerabiamy treści szkoleniowe, związane z budowaniem nowych przekonań i sugestii. W okresie startowym natomiast, uczę rozgrywania zawodów w szatni, analizy startów i wdrażania kolejnych rozwiązań.

6. Co jak w trakcie takiej współpracy pojawiają się trudności zawodnika, nie związane bezpośrednio ze sportem?

To, że skupiam się na nauce autohipnozy w trakcie naszych spotkań, wcale nie oznacza, że nie interesują mnie kwestie pozasportowe zawodnika. Wręcz przeciwnie. Mam taką zasadę, że najpierw przychodzi do mnie człowiek, a potem sportowiec. Zresztą sami zawodnicy podkreślają to, jak nasza praca w gabinecie pozytywnie wpłynęła na inne aspekty ich życia. W przypadku pojawienia się istotnych problemów natury klinicznej, diagnozuję i podejmuję decyzję, kto je rozwiąże, ja czy inny specjalista.

7. Czy osoby, które trenują amatorsko mogą również skorzystać z treningu mentalnego? Od czego mogliby zacząć?

Jeżeli chodzi o mnie, podejmuję współpracę z osobami, które regularnie trenują i startują, jednocześnie chcące w tym procesie się rozwijać. Osobiście nie dzielę swoich klientów na amatorów i zawodowców. Jeżeli czytasz ten wywiad to prawdopodobnie zastanawiasz się nad wprowadzeniem takiej jednostki treningowej. Jeśli chcemy zacząć biegać to szukamy trenera, który nas tego nauczy i dlatego dostrzegam tutaj analogię. Trener mentalny pokieruje procesem odpowiedzialnym za nabywanie umiejętności, w tym przypadku, tych psychologicznych. Ważne jest też, aby odpowiedzieć sobie na kilka pytań, które być może ułatwią podjęcie decyzji rozpoczęcia takiego treningu. Czym żyję zanim wystartuję? Jakie mam nastawianie do swoich zawodów? Jestem zawodnikiem, który skupia się na wygranej czy na wysokiej wydajności? Czy potrafię działać pod presją? Czy dostrzegam sens stosowanych w sporcie rozwiązań i technik mentalnych? Czy wiem, co wpływa na moją wydajność?

8. Czy w tej pracy pojawiają się takie wyzwania, które są powtarzalne wśród sportowców różnych dyscyplin?

To, co obserwuję najczęściej u wszystkich sportowców, to ich nadmierne myślenie wynikowe, a zatem skupiające się wokół osiągania jakiegoś rezultatu (bądź obawy, że go nie osiągną). To bardzo niekorzystny sposób myślenia, bowiem ego przywiązane do wyniku, w większości sytuacji, rozpala proces wątpliwości i lęku. Ostatnio na swoim blogu napisałam, że polski sport ma przestać mówić sportowcom, że mają wygrywać, a zamiast tego powinien zacząć uczyć się mistrzowskiego myślenia. Nauka mistrzowskiego myślenia, polega na uczeniu się sprawowania kontroli nad tym, co i jak myślisz, a intencjonalne myśli są podstawą myślenia o wysokiej wydajności. Istotne jest zatem to, jak nazywamy i jak postrzegamy start, który nas czeka, jak myślimy o sobie, czy też jak podchodzimy do wyzwań, swoich błędów czy sukcesów.