Justyna Macur: Sprawdź, ile wiesz o wysokiej wydajności.
-
Jaki styl koncentrowania myśli odpowiada za wysoką wydajność?
-
Dlaczego myśl "Dam radę" nie zapewnia wysokiej wydajności?
-
Odczuwanie, których emocji zapewnia wysoką wydajność?
-
Dlaczego nie podchodzi się do zawodów "treningowo"?
-
Odczuwanie, którego rodzaju stresu zarezerwowane jest dla wysokiej wydajności?
-
Co robisz z tzw. myślami niechcianymi, aby działać dalej na wysokiej wydajności?
-
Wskaż 3 konieczne warunki, aby wejść w trans.
-
Po czym poznasz, że wychodzisz ze stanu głębokiej koncentracji?
-
Jaki poziom energetyczny ciała zapewnia wysoką wydajność?
-
Wyjaśnij, jak analiza, trans i medytacja sprzyjają działaniu pod presją?
Dekoncentracja w sporcie wyczynowym nie istnieje.
Należy uświadomić sobie, że dekoncentracja w sporcie wyczynowym nie istnieje, bowiem w punkcie skupienia uwagi zawsze znajdują się jakieś myśli. Ustalenie, co ma znajdować się punkcie skupienia uwagi, to pierwszy zabieg, jaki należy wykonać w pracy mentalnej. Drugim jest tworzenie indukcji hipnotycznej, która pozwala na wywoływanie stanu głębokiej koncentracji, zgodnie z wcześniej ustalonym programem.
To nie skoncentrowany umysł jest uważny, ale to umysł, który znajduje się w stanie uważności, może się skoncentrować. Koncentrowanie myśli może mieć charakter hipnotyczny, analityczny lub medytacyjny. Przy każdej zawężonej percepcji pojawia się hipnoza. Jeżeli masz ustaloną filozofię startową i startu na dany dzień - zgodnie z nią - nastąpi realizacja sugestii. To ważne, żeby nauczyć się czym żyć, jaką kierować się wizją oraz co odczuwać, zarówno szykując się do działania, jak i w trakcie wykonywania swojego zadania.
Nauka narracji, jak winna brzmieć autorozmowa, przed startem i w czasie jego trwania, to wiodący cel moich spotkań z wyczynowcami. Myślenie stanowi kluczowy element, który pozwala zachować optymalny poziom koncentracji. Sztuką jest myśleć o czynnościach, które wykonujesz poprawnie. Dzięki temu myślisz tylko o tym, o czym myśleć powinieneś. I jest to jedyna skuteczna metoda w sporcie wyczynowym, którą w skrócie można byłoby nazywać „Jak myśleć, żeby nie myśleć”.
To między innymi dlatego tworzę 10 TRANSOWĄ™, zawierającą dziesięć warunków, które trzeba spełnić, aby wejść w stan hipnozy sportowej. Wypracowana - w oparciu o nią - umiejętność koncertowania myśli, diagnozy stanu i regulowania go do korzystnego, kiedy to w konsekwencji zadanie wykonywane jest w transie, zapewnia powtarzalność oraz skuteczność działań sportowca.
*10 TRANSOWA™ w 2020 roku spotkała się z uznaniem i uzyskała akredytację Towarzystwa Hipnozy Terapeutycznej i Badań nad Hipnozą.
Justyna Macur: Przestańmy chcieć wygrywać i zacznijmy myśleć po mistrzowsku.
Polski sport ma przestać mówić sportowcom, że mają wygrywać, a zamiast tego powinien zacząć uczyć się mistrzowskiego myślenia, bowiem ego przywiązane do wyniku rozpala proces wątpliwości i strachu. Poza tym stale porównuje się z innymi i czuje zagrożenie. Takie ego nie może znieść porażki, ponieważ jego tożsamość jest całkowicie oparta na wygranej, a przegrana jest bezpośrednim ciosem dla walidacji, której pragnie.
Nauka mistrzowskiego myślenia, to nauka sprawowania kontroli nad tym, co i jak myślisz. Oznacza trening bycia wystarczająco świadomym, aby wybrać, co właściwie ma być w Twoim punkcie skupienia uwagi. Niezwykłe osiągnięcie wymaga intensywnego treningu umysłu, aby skupiał się on na procesie, a nie na rezultacie. Dlatego najbardziej produktywną ścieżką jest koncentrowanie się na nauce, jak być wysoce wydajnym.
Intencjonalne myśli są podstawą myślenia o wysokiej wydajności. Istotne jest to, jak nazywasz i jak postrzegasz swój start, jak myślisz o sobie i co jest możliwe oraz jak podchodzisz do wyzwań, swoich błędów czy sukcesów. To myśli kształtują Twoje doświadczenia oraz mają wpływ na zdolność do wyrażania Twojego talentu czy ciężko wypracowanych umiejętności.
Świadomie wyznaczaj swoją filozofię startową, bo to właśnie ona wpływa na Twoje myśli, słowa i czyny. I rozgrywaj swoje starty w szatni poprzez budowanie nastawienia na wysoką wydajność, a w szczególności poprzez umiejętny priming i diagnozę swojego stanu przed zawodami.
Julia Piotrowska: Nauczyłam się strzelać w transie świadomie.
Justyna Macur: Jesteś świeżo upieczoną wicemistrzynią Europy i pierwsze pytanie jakie mi się nasuwa to, jak to zrobiłaś?
Julia Piotrowska: W głowie miałam ułożony plan, który konsekwentnie realizowałam, zarówno podczas konkurencji, jak i finału. Byłam zadaniowa, turbo zadaniowa (śmiech) i to był cały mój przepis na sukces.
JM: Możesz zdradzić coś więcej..
JP: Skupiałam się na pracy, którą chciałam konsekwentnie wykonywać. Moim celem było za każdym razem, uważnie i świadomie oddać dobry strzał.
JM: Przyznam, że jestem pod wrażeniem Twoich słów i to w jaki sposób opisujesz swoje poczynania w wywiadach czy na swoim profilu. Chyba świadczą one o Twojej przemianie, prawda? Jak z perspektywy czasu odbierasz siebie i trening mentalny?
JP: Dla mnie trening mentalny jest jednym z filarów, dzięki któremu możliwy jest cały ten proces. Moje wykonanie musi się zgrać w całość, dlatego potrzebuję różnych treningów, w tym mentalnego. Zdobytą wiedzę przełożyłam, zarówno na życie prywatne, jak i sportowe. Trening mentalny spowodował, że potrafię radzić sobie w różnych warunkach i strzelać pod presją. Dzisiaj jestem świadoma, potrafię się skupić i wiem, jak zaprogramować swoje ciało. Wiesz co.. ja nauczyłam się strzelać w transie świadomie. Potrafię rozpoznać czy jestem w transie albo umiem stworzyć warunki, żeby w niego wejść. Wiem, które bodźce świadczą o tym, że z niego wychodzę i potrafię szybko do niego powrócić.
JM: Brzmi to tak, jakby Twoja koncentracja przybrała nową jakość.
JP: Tak, zdecydowanie. Moja koncentracja jest teraz na innym poziomie i ma zupełnie nowy wymiar. Trenując mentalnie nauczyłam się cierpliwości, a wolność dała mi właśnie umiejętność skupiania się na procesie. Mam zaufanie do tego procesu, potrafię go budować i wiem jak przygotowywać się do swoich startów. Przestałam się bać i zaczęłam się cieszyć tym procesem, jednocześnie mogąc obserwować, że kierunek który obrałyśmy jest właściwy. To podejście zaowocowało na Mistrzostwach Europy, a ja mogłam tam strzelać w transie.
JM: Podpowiedziałabyś innym sportowcom, jaki kierunek obrać trenując mentalnie?
JP: Najpierw musisz się nauczyć myślenia zadaniowego. Doświadczyłam, że kiedy nie wyznaczam sobie zadania, to od razu dominuje u mnie myślenie wynikowe i wtedy strzelanie nie jest dobre. Trening mentalny to też uważność i umiejętność bycia tu i teraz. Na te kwestie trzeba się otworzyć, odkryć je i przełożyć na trening strzelecki. Stopniowo, cierpliwie, krok po kroku. Najpierw zdobywasz Tatry, potem Mont Everest. Trzeba mieć cel przed oczami i być wytrwałym. Trzeba wiedzieć jak to robić i to robić!
JM: Twoje plany i cele na najbliższy czas?
JP: Odpoczynek i ładowanie akumulatorów. Następnie rozpoczynam przygotowania do kolejnych Mistrzostw Europy. Do każdych zawodów, w których planuję być wysoce wydajna, chcę podchodzić tak samo. Trzymam się planu i rutyny, jednocześnie zachowując pokorę. Jeżeli pytasz o Igrzyska, dzisiaj wiem, że mogę to zrobić, ale zawody wygrywa się w szatni, dlatego moja uwaga będzie skupiona na procesie.
JM: Dziękuję za rozmowę.
Hipnoza w sporcie. O konieczności aktualizacji podejścia do psychologii w polskim wyczynie.
Ktokolwiek powołuje do życia myśl nową, nowe formy i siły, musi spotkać się z oporem dawnych myśli i sił. Choć stworzony do postępu, opiera mu się człowiek już to z lenistwa, już to że się przywiązał do starego i porządku, choćby nowy był lepszy.
Didon
Cieszę się, że przybywa wyczynowców skorych do pracy nad umiejętnościami autohipnozy sportowej. Siatkówka, żużel, tenis stołowy, bieganie, kulturystyka, strzelectwo, sztuki walki, MTB, petanque, pływanie mają już swoich przedstawicieli nowego podejścia.
Psychologia w sporcie nie może być tylko koncentracją na oddechu, radzeniem sobie ze stresem, presją i depresją. Zmian wymaga nie tylko mindset sportowców, ale ich rodziców, opiekunów i trenerów. Należy otworzyć oczy i zacząć odkrywać oraz stosować nowe nazewnictwo, metodyki i rozwiązania.
Priming, 10 transowa, odmienne stany świadomości, w tym głębokiej koncentracji, korzystne KAPE czy wprowadzenie regeneracji psychicznej jako jednostki treningowej, to tylko niektóre wymienione zagadnienia warte wdrożenia do polskiej myśli szkoleniowej.
Rok 2023 był mądry i owocny, z przeszkodami, ale rozwojowy. Przed nami konsekwentna praca nad tym, jak umiejętnie przenosić informację z poziomu semantycznego na poziom somatyczny oraz jak szybko przekształcać reakcję psychiczną w pożądaną reakcję fizjologiczną. Niedługo poznacie relacje kolejnych sportowców zadowolonych z wprowadzania nowoczesnych rozwiązań.
Do zobaczenia w Nowym Roku!
Justyna Macur
M. Ziółkowska: pozbyłam się problemów blokujących mój sportowy rozwój.
Za mną udany sezon startowy. Pierwszy, w którym czułam się w pełni zdrowa, od ponad 3 lat, czyli od czasu, w którym zaczęłam się zmagać z boreliozą i powikłaniami po tej podstępnej chorobie. Trudno mi było w tym czasie pogodzić się z utratą formy fizycznej, a powrót do zdrowia i normalnych treningów okazał bardzo długim procesem.
Nie lubię wracać do przeszłości, ale pewnie nie jestem jedyną osobą, której podobne problemy zdrowotne utrudniły uprawianie sportu. Zdałam sobie sprawę, że mimo tego, iż był to dla mnie bardzo trudny okres, to wychodzenie z tego stanu okazało się bardzo budujące. Dlatego pomyślałam, że to dobry moment, aby podzielić się tym doświadczeniem.
W 2020 roku jeszcze przed sezonem treningi zaczęły mi sprawiać coraz więcej trudności. Wtedy moją uwagę zwróciła plama wokół miejsca, gdzie jakiś miesiąc wcześniej zostałam ukąszona przez kleszcza. To był rumień charakterystyczny dla boreliozy. W trakcie i po kuracji antybiotykowej moja kondycja fizyczna dramatycznie się pogorszyła. Problemy oddechowe doprowadziły mnie do stanu, w którym wysiłek fizyczny sprawiał mi wielki ból.
Dlaczego mi się to przytrafiło i kiedy to się skończy?
Mimo iż przez cały czas próbowałam trenować z nadzieją, że ten stan szybko się poprawi, nic takiego nie następowało. W tym czasie chodziłam od lekarza do lekarza, szukając cudownego leku na moje dolegliwości. Jednocześnie brałam udział w maratonach MTB, ale wybierałam te najdłuższe, bo mój aktualny stan pozwalał na utrzymanie średniego tempa nawet przez kilka godzin, ale nie byłam w stanie zwiększyć intensywności. Cały czas żyłam nadzieją, że zaraz wyzdrowieję. To trwało aż do październikowej edycji Bike Maratonu w Świeradowie-Zdrój, gdzie podjazd na Łącznik był dla mnie tak wyczerpujący, że nie byłam w stanie dobrze trzymać kierownicy i na asfaltowym zjeździe wylądowałam na asfalcie, mocno zdzierając sobie skórę na nodze. Chyba dopiero wtedy dotarło do mnie, w jakim fatalnym stanie jest mój organizm.
Czas pogodzić się z sytuacją.
Intensywny wysiłek fizyczny był dla mnie koszmarem a podjazdy stały się dla mnie potwornie trudne. Trudno było mit to zrozumieć i pogodzić się z tym, że jazda rowerem MTB po górach, która była dla mnie zawsze największą przyjemnością, sprawiała mi tyle bólu. Ale nie mogłam przestać kochać gór i marzyć o tym, by znów móc czuć tą przyjemność z pokonywania podjazdów. Szukałam odpowiednich lekarzy, specjalistów, porad w Internecie, rozmawiałam z ludźmi, którzy mieli podobne problemy. Próbowałam zdiagnozować swój stan zdrowia, co nie było łatwe. Na pierwszy rzut oka wyglądałam na osobę zdrową, ale mój organizm nie chciał normalnie funkcjonować podczas treningów.
Jak wrócić do zdrowia?
Zaczęłam intensywnie myśleć, jak mogę wrócić do zdrowia. Czytałam różne książki, artykuły, przesłuchałam wiele podcastów. Wprowadzałam drobne zmiany do codziennego życia (łącznie z tym, że uczyłam się od nowa poprawnie oddychać). Niektóre z tych zmian powodowały, że czułam się lepiej, więc zostawały ze mną na stałe. Energia powoli zaczęła wracać. Podejmowałam się różnych wyzwań, szukałam miejsc, które dobrze wspominałam i wiedziałam, że dadzą mi zastrzyk pozytywnej energii.
Jedną sytuację zapamiętałam szczególnie. Byłam w austriackim Ischgl na etapówce MTB, gdzie bardzo słabo się spisałam na wyścigach, ale w dzień wyjazdu bardzo chciałam jeszcze raz podjechać do górnej stacji wyciągu Idalp położonej na wysokości ok. 2300 metrów n.p.m. Żeby tego dokonać musiałam wstać o 6 rano, żeby o 7 godzinie zacząć już podjazd na rowerze. Wtedy poczułam (i przypomniałam sobie) jak dobrze na mnie działa takie wczesne wstawanie. Cała wyprawa tamtego dnia była niesamowita: chmury nad doliną, przepiękne widoki, górskie powietrze i skaliste szczyty nade mną. Wtedy zrozumiałam, że mogę spokojnie wrócić do wcześniejszej pory wstawania, co w czasie wychodzenia z choroby było nierealne. Nie dość, że nie byłam w stanie się dobudzić, to przez długi czas czułam, że nie mam siły ani energii do funkcjonowania. Tamten moment był jedną z oznak, że wracam do zdrowia.
Powoli, tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu, zauważałam powolną poprawę samopoczucia i rosła we mnie wiara w pełny powrót do zdrowia.
Jak zbudować formę po chorobie?
Niestety odbudowanie formy fizycznej okazało się bardziej skomplikowanym procesem. Problemy z szybkim powrotem do dyspozycji sprzed choroby wywoływało frustracje i odbiło się na mojej psychice. Wtedy też rozpoczęłam współpracę z psychologiem sportu Justyną Macur, która pomagała mi zmienić tok myślenia i skoncentrować swoją uwagę na procesie budowania nowej formy fizycznej. Zaczęłam dostrzegać, gdzie mam największe braki treningowe i czego potrzebuję, by przygotować się dobrze do kolejnego sezonu.
Budujący proces.
Sama wiedza o tym, jak trenować, nie wystarcza do zbudowania dobrej formy. Doświadczenia po chorobie nie pomagały mi, bo ta niestety pozostawiła po sobie trwały ślad. Musiałam nauczyć się cierpliwości, potrzebowałam spokoju i wiary w to co robię.
I tak, minionej zimy, krok po kroku, wprowadzałam kolejne zmiany w treningach na rowerze czy siłowni, które pomagały mi czuć się lepiej i w efekcie solidnie przygotować się do sezonu. W kontekście tych ostatnich lat, powrót do rywalizacji w Elicie na międzynarodowych zawodach był dla mnie całkiem nowym, ekscytującym doświadczeniem. Ukończenie trzech edycji Pucharu Świata w maratonie MTB czy start w Mistrzostwach Świata w Maratonie MTB w Glasgow jeszcze rok temu wydawało mi się zupełnie nierealne.
Oczywiście nie jestem jeszcze całkowicie zadowolona ze swojej formy sportowej, czuję, że jest jeszcze sporo do poprawy. Jednak największym sukcesem dla mnie jest powrót do zdrowia :) oraz fakt, że pozbyłam się problemów blokujących mój sportowy rozwój i równowagę emocjonalną.
W najbliższym czasie znów rozpocznę przygotowania do następnego sezonu! Parę wyzwań wciąż jeszcze czeka!
Michalina Ziółkowska
Emilia Kijok spełnia swoje marzenia.
- "Staraj się raczej wywołać w sobie wyobrażenie przeciwne, piękne oraz prawdziwe, a przegnać owo niekorzystne. Gdy już przywykniesz do takich zmagań, zobaczysz, jakie przez to u Ciebie wyrobią się ramiona, a jakie muskuły, a jakie siły. Ten jest zapaśnikiem rzeczywiście wytrawnym, kto się ćwiczy w walce z złudnymi wyobrażeniami!"
- Na spełnianie sportowych marzeń nigdy nie jest za późno! Marzenia zamieniasz na cele i konsekwentnie podążasz drogą, mądrze planując swój rozwój. To proces zarówno trudny, długotrwały, jaki i przynoszący owoce w postaci doświadczenia, umiejętności i cennych refleksji, by następnym razem zrobić inaczej. Zdeterminowany pracujesz na rzecz wszechstronnego siebie, bowiem wiele czynników składa się na high performance.
- Na tej drodze trzeba być szczęśliwym, bo złość, rozżalenie czy smutek nigdy nie będą dobrą chemią dla ciała. By móc stać się wojownikiem przełamujesz w sobie lęk, tak by zacząć czuć się odważnie. Wiedząc, że jesteś przygotowany i potrafisz zrobić swoje, pojawia się zawężenie do wykonania zadania, krok po kroku. Cierpliwość i konsekwencja rodzi wewnętrzny spokój. A na koniec pobudzasz się, bo robiłeś to powielokroć i chcesz to zrobić dobrze, i chcesz to zrobić dobrze właśnie teraz!