Justyna Macur: Jakimi słowami opisałabyś pracę mentalną, którą wykonałyśmy w tym sezonie?

Natalia Dominiak: Na pewno wyszłam ze sporego „bagna”, to znaczy z osoby, która była  ukierunkowana tylko na zdobycie kwalifikacji do Paryża oraz zakończenia kariery od razu po Igrzyskach. Przeobraziłam się do zawodniczki, która na nowo pokochała to co robi, a co ważniejsze, zawodniczki, która zobaczyła siebie w perspektywie kolejnych lat nadal kontynuującą karierę sportową. Cały ten sezon był tym najcięższym, a zdobycie kwalifikacji do Paryża upatruję głównie w systematycznej i wymagającej pracy mentalnej. Jasne, że pracowałam też na to fizycznie, ale siedząc teraz na kanapie, cały mój sukces zawdzięczam temu, że się zmieniłam.

Twoja przemiana powoduje też, że przygotowujesz się do startu na Igrzyskach w taki sposób, a nie inny..

Kontekst przygotowań do Igrzysk był dla mnie bardzo trudny, bo zmagałam się z kontuzją, jednocześnie biorąc udział w licznych Pucharach Świata, gdyż liczył się każdy punkt rankingowy, by móc pojawić się w Paryżu. Jednak, ze startu na start, było coraz lepiej, zarówno fizycznie, jak i mentalnie. Na każdy start miałam konkretny plan. Byłam świadoma tego, co robię i jak chcę to wykonać. Popełniałam też błędy, ale na kolejnych zawodach wiedziałem już czego nie robić. Do wszystkich swoich startów uczyłam się podchodzić zadaniowo, a na każdą konkurencję ustalałam założenia, co chcę zrobić i jak. Tak samo postępowałam w Paryżu. Cieszę się, że tak do tego podeszłam i jestem dumna ze swojej postawy, zwłaszcza, że był to dla mnie najtrudniejszy sezon w całej mojej karierze sportowej.

Twoje pierwsze, szybkie skojarzenia, kiedy słyszysz trening mentalny..

Rozwój osobisty, świadomość, systematyczność, dobre samopoczucie.

Największa korzyść, którą dała Tobie praca nad sobą to..

Zdecydowanie wróciła mi radość z trenowania i startowania oraz pewność siebie, którą na jakiś czas straciłam. To właśnie podczas spotkań wróciła wiara w siebie oraz w to co robię. Stałam się otwarta, a przede wszystkim wyrozumiała dla siebie. Mogę powiedzieć, że polubiłam siebie na nowo. W trakcie jednego wywiadu przed Igrzyskami powiedziałam dziennikarzowi, że „kocham pięciobój”. Złapałam się na własnych słowach.  Dzisiaj jestem szczęśliwa i wierzę w to, co robię.

Co było najtrudniejsze dla Ciebie w tych spotkaniach?

Na początku wszystko było dla mnie nowe i trudne, kiedy na spotkaniach słuchałam o  kolejnych nieznanych mi pojęciach i rozwiązaniach. Wszystko na początku brzmiało dla mnie bardzo abstrakcyjnie i ciężko było mi to pojąć, a co dopiero zastosować w praktyce. Chyba najtrudniejsze było dla mnie zrozumienie zagadnień związanych z budowaniem nastawienia w szatni. Nie poddałam się,  a między startami jeździłam na zajęcia, konsekwentnie zdobywając nową wiedzę. Następnie zaczęłam wdrażać nowe rozwiązania, czasem – może to dziwnie zabrzmi – nie będąc do końca świadoma, że zastosowałam daną technikę na zawodach. W gabinecie często odbywały się analizy moich startów. Dzięki nim doznawałam olśnienia, to znaczy uświadamiałam sobie: „taka przyczyna, więc taki skutek”.

A największe zaskoczenie?

To, że jest Pani tak wymagająca. Dodam, że to jednocześnie Pani ogromna zaleta (śmiech).

Z perspektywy sezonu, co myślisz, albo jak postrzegasz systematyczną współpracę z psychologiem sportowym?

Byłam załamana, zniechęcona do sportu, dużo myślałam o innych, zamiast skupiać się na sobie. W efekcie systematyczna praca, krok po kroku, zmieniła moje myślenie, nastawienie do mojego sportu, czy też samego życia prywatnego. Zawodnicy wyczynowi ze względu na obciążenia treningowe i często samych trenerów (którzy chyba nieświadomie wywierają presję na zawodnikach), powinni pracować mentalnie. Poradzić sobie samemu z problemami na dłuższą metę jest naprawdę ciężko i wiem to po sobie. Trening mentalny to nie tylko rozmowa o gorszych chwilach i wyżalenie się. To przede wszystkim faktyczna praca nad sobą, nad swoimi słabościami czy nad budowaniem nastawienia, zarówno przed startem, jak i podczas jego trwania. Poza tym, trzeba to praktykować, nie tylko na spotkaniach w gabinecie, ale również poza nim, na treningach czy w domu. To dobrze, że coraz częściej widać, że sportowcy pracują mentalnie. Według mnie taki trening to must have każdego wyczynowca.

Twoim zdaniem, dlaczego nasza współpraca przyniosła efekty? Nad czym chciałabyś pracować dalej?

Zrozumiałam, że wiedzę zdobytą w gabinecie trzeba praktykować, a nie tylko zapisać ją w zeszycie.., by po chwili go zamknąć. Ten zeszyt trzeba otwierać regularnie, a następnie świadomie i odważnie wprowadzać zmiany, nie tylko w sobie.  Zdecydowanie chcę i będę pracować nad asertywnością, aby mówić otwarcie o swoich potrzebach, wyrażać zdanie na temat dotyczący np. mojego planu treningowego, czy obciążeń treningowych. Chcę pracować dalej nad koncentracją, bo to jest jeszcze dla mnie trudny temat.

Dziękuję za rozmowę.