Protasiewicz stosował hipnozę. Sam zdziwił się efektami.

45-letni Piotr Protasiewicz ma za sobą jeden z najbardziej udanych sezonów w ostatnich latach, a znaczną poprawę wyników zawdzięcza nie tylko dobremu sprzętowi, ale także zastosowaniu zupełnie nowych technik treningu mentalnego. Jak sam przyznaje zmiana podejścia do zawodów i zachowania w trakcie kolejnych meczów pomogły mu nie tylko lepiej startować, ale także podejmować lepsze decyzje przy dobieraniu ustawień motocykla.

– Parę lat temu nawet bym nie pomyślał o tym, że będę rozmawiał z Tobą na tematy związane z hipnozą. Teraz dostrzegam, jak zastosowane rozwiązania przekładają się na moją jazdę. Mam coraz większą swobodę w tym, co robię. Jestem głodny wyzwań, a podejmowanie ich uszczęśliwia mnie. Jestem coraz bardziej otwarty i chcę się uczyć. Chciałbym zmienić parę rzeczy w swoim podejściu do zawodów i wypracować powtarzalność, bo choć zawody są różne, to moje podejście do nich ma byd zawsze takie samo. Chciałbym szybciej i na własne zawołanie wchodzić w stan hipnozy sportowej. Jest jeszcze kwestia związana z moim teamem, ale poczyniłem już stosowne kroki. Wcześniej nie zdawałem sobie sprawy, że emocje czy atmosfera w teamie może mieć tak duży wpływ na dobór ustawień czy moją jazdę – przyznaje Piotr Protasiewicz, żużlowiec RM Solar Falubazu Zielona Góra.

Jakie zatem rozwiązania i techniki treningu mentalnego już znalazły swoje zastosowanie w przypadku Protasiewicza? – Efektem mojej pracy mentalnej jest to, że potrafię szybko i trafnie nazwać to, co się dzieje ze mną, torem czy sprzętem. Mam tutaj na myśli przyznawanie się do swoich błędów, szczerość wobec siebie, rozróżnianie rezerw. Jedne rezerwy siedzą przecież w głowie, inne związane są z ustawieniami. Poza tym czekając na mecz realizuję pewien scenariusz, który pomaga mi odpowiednio się nastawić. Wpływa to potem na moją koncentrację, a tym samym na bycie „tu i teraz”. To przyjemne uczucie, kiedy zawężam swoją uwagę, skupiając się na jednym i mając poczucie „wyłączenia się”. To wyjątkowy stan, bo już wiem, że przekłada się on na moje emocje, skuteczność i wynik – dodaje.

Trening psychologiczny sportowca może dotyczyć typowo technicznych kwestii. W ostatnim czasie obraliśmy z Protasiewiczem kierunek „nieanalitycznego startowca”, gdzie praca mentalna w głównej mierze skupiała się na jego startach spod taśmy. W tym celu zastosowaliśmy techniki hipnotyczne. Hipnoza to stan naturalnej podwyższonej koncentracji. Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że wymaga ona silnego skupienia, a nie snu. Pojawia się przy wzmożonej koncentracji i rutynowych czynnościach. W stanie hipnozy potencjał uwagi kierowany jest na określone bodźce, a charakterystyczne zawężenie świadomości sprzyja podatności na sugestie oraz staje się przyczyną psychicznych i fizycznych osiągnięć. Dzięki umiejętności bycia podatnym na własną sugestię, zawodnik potrafi sprawnie i bezproblemowo wywołać u siebie potrzebne reakcje, takie jak zawężenie koncentracji czy szybki czas reakcji pod taśmą startową.

– Kiedy jestem „analityczny” i rozmyślam o wielu rzeczach, to wiem, że nie będę skuteczny. Dlatego moim celem jest wykonywanie zadań będąc „w tym” oraz „tu i teraz”. Skupiam się wtedy na danej chwili, a moja koncentracja zawęża się i nabiera jakości transu (hipnozy). Co do momentu startowego, to wiem, że go poprawiłem i mam świadomość, że refleks zależy od mojego nastawienia. Odkryłem, że w moim przypadku, to właśnie nastawienie ma wpływ na moją reakcję pod taśmą, a nie choćby wiek – przyznaje żużlowiec, który wspólnie ze swoim zespołem zajął w PGE Ekstralidze czwarte miejsce.

Jak więc możliwe, że u tak doświadczonego zawodnika pojawiły się tak dobre efekty współpracy? Okazuje się, że znacząca poprawa może przyjść przy zastosowaniu kilku technik, ale kluczową rolę w treningu mentalnym odgrywa rozmowa.

– Z jednej strony spotkania z Tobą skupiają się na rozmowach i wówczas wychodzę z gabinetu oczyszczony, z nowym nastawieniem. W efekcie mniej analizuję, nabieram pewności, moja motywacja rośnie. Poprzez takie rozmowy nauczyłem się szybkiego „odnajdywania się”, wychodzenia z przysłowiowego sportowego dołka, sprawnego diagnozowania zarówno siebie, jak i sytuacji. Potrafię wskazać przyczynę i umiejscowić ją albo w swojej formie, albo w motorach, albo w innych czynnikach zewnętrznych. Z drugiej strony, trening mentalny odbieram jako typowy trening, czyli wykonywanie konkretnych ćwiczeń psychologicznych i dążenie w nich do konkretnego rezultatu – dodaje na zakończenie Protasiewicz, który już za chwilę rozpocznie przygotowania do swojego 30. sezonu w elicie.

Podczas rozmów sportowiec, z pomocą psychologa, ujawnia swój sposób myślenia. Z kolei wspomniany system myśli i przekonań wskazuje na mechanizmy, które mogą wpływać na sprawność zawodnika. Rozmawiając tworzymy mindset (z ang. sposób myślenia, nastawienie) sprzyjający technice, koncentracji, refleksowi, zdrowiu, karierze sportowej i szczęśliwemu życiu. Być może jest tak, że jeszcze niektórzy sportowcy obawiają się takich rozmów. Być może dla niektórych są trudne. Zapytałam Protasiewicza, jak on odbiera nasze konwersacje.

– Mogę się wygadać, w efekcie jest lżej, a poza tym wychodzę z większą wiarą, bo zawsze na końcu tych wywodów obieramy kierunek działań. Cenię sobie, w jaki sposób prowadzisz rozmowę. Dociekasz, rozróżniasz, szybko nazywasz, jesteś trochę jak dobra wróżka. Wypytujesz mnie o kwestie techniczne i sprzętowe, a potem trafnie podajesz argumenty, dlaczego akurat ta technika znajdzie zastosowanie w danej sytuacji. Czy są trudne? Nie odbieram ich w tych kategoriach, ale faktem jest, że uczysz odporności i asertywności, więc czasem rozmowy mają charakter przełomowy – dodaje.

Każdy „wyczynowiec” chce być efektywny w danym miejscu i w danym czasie. Chce spełniać swoje marzenia i chce je spełniać na zawodach. Wymaga to określenia konkretnej filozofii startowej, by tak powstały mindset pozytywnie wpływał zarówno na motywację, silną koncentrację czy gotowość startową zawodnika, jak i na całą jego sportową karierę. Trening mentalny ma ukształtować sposób myślenia sportowca i ma wyposażyć go w zdolność przenoszenia informacji z poziomu słów na poziom ciała. Ma nauczyć go autohipnozy, czyli dobierania słów, obrazów i odczuć tak, by uruchamiały w jego ciele dokładnie takie reakcje, jakich aktualnie potrzebuje. Oddziałując w ten sposób, sportowiec staje się wojownikiem w hipnozie. Potrafi skontrolować własne emocje i wejść w stan koncentracji na własne zawołanie. Konsekwentnie podąża drogą wiodącą go do celu, ponieważ jest pewny swoich umiejętności i odważnie podejmuje swoje decyzje. Zarówno w życiu sportowym, jak i pozasportowym odczuwa szczęście.


Skierka: bariery czasowe złamałem mentalnie.

Jakub Skierka sięgając po kolejne życiówki, skutecznie przedziera się na seniorskim szlaku. Systematyczny w ciężkim i mądrym treningu, zarówno w tym fizycznym, jak i mentalnym, motywowany jest celem zdobywania medali na międzynarodowych basenach. Kiedy jest dobry moment, by rozpocząć trening mentalny? Przede wszystkim wtedy, kiedy sportowiec chce zdobywać światowy top oraz wtedy kiedy odczuwa taką gotowość. Zapytałam Kubę jak on, z perspektywy dwóch lat naszej współpracy, odbiera początki pracy mentalnej. Okazało się, że zapamiętał je bardzo dobrze.

– Pamiętam pierwsze nasze spotkanie, kiedy wręcz ściskało mi gardło. Wraz z kolejnym Pani pytaniem ściskało coraz bardziej i jeszcze mocniej musiałem tłumić płacz. Przyszedłem wtedy w momencie, kiedy moje sprawy osobiste nie układały się najlepiej. Potem było jeszcze jedno takie spotkanie, kiedy musiałem dotknąć jakiejś swojej mentalnej granicy. Ale wtedy to już płakałem, nie tłumiłem emocji, a Pani zapewne musiała w jakiś sposób, zdiagnozować moją odporność. Te rozmowy pamiętam najbardziej. Były ważne, może nawet kluczowe. Pomogło to, że mogłem się wygadać, a potem było już tylko lepiej – wspomina Skierka.

W trakcie rozmów psycholog pokazuje sportowcowi mechanizmy odpowiedzialne za jego subiektywne interpretowanie wydarzeń życiowych czy sportowych. Znajomość oraz szybka diagnoza wspomnianych myślowych schematów przydaje się potem zawodnikowi w budowaniu jego filozofii startowej, a także w wywoływaniu u siebie różnych stanów, między innymi gotowości startowej. W tej kwestii Skierka zdobył już pewne umiejętności.

– Nauczyłem się kontrolować siebie. Kiedyś dawałem się ponosić emocjom i to nie tylko swoim. Często sam siebie dołowałem. Dziś na to reaguję i zmieniam swoje odczucia. Przede wszystkim, kocham to co robię, więc postanowiłem częściej się cieszyć, uśmiechać. Kiedy jestem zły albo smutny, skupiam swój umysł na celu, jaki sobie postawiłem, a to z kolei potrafi szybko uruchomić we mnie chęci, by kroczyć do przodu. Potrafię zmienić bieg swoim myślom, tak że pojawia się dobry humor i ogromna motywacja, by iśd dalej. To nie jest jeszcze idealny stan, jaki chciałbym osiągnąć, ale cały czas szkolę się w tym zakresie – opisuje.

Za każdym razem, kiedy sportowiec solidnie wykonuje swoją pracę mentalną, nie sposób nie zauważyć jego nowych psychologicznych zdolności.

– Mój trener już wie, że kiedy towarzyszy mi dobry humor na starcie, to jestem lepszym zawodnikiem. Lepiej działam, kiedy jestem radosny i pewnie dlatego pilnuje, bym się uśmiechał. Jeżeli chodzi o mnie, to mam poczucie, że się zmieniłem. Potrafię zmienić swoje nastawienie, kiedy jestem na treningu, czy biorę udział w zawodach. Oczekując startu żyję innymi celami niż kiedyś. Mam świadomość, że zmiana własnych oczekiwań wpłynęła na moje czasy – dodaje pływak. Trening i start dzieją się w odmiennych stanach umysłu i głównie z tego powodu koncentracja potrafi przybrać różne oblicza. Podstawowym zadaniem sportowca jest odnaleźć drogę do koncentracji, podejmując wysiłek szybkiego zaadaptowania się do okoliczności, w których przyszło mu działać, jednocześnie kontrolując swój poziom emocji. Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, jak ogromny wpływ mogą mieć emocje na działanie sportowca, chociażby z tego powodu, że dla organizmu są zawsze jakąś mieszanką substancji chemicznych. Które emocje dają dobrą chemię ciału, by mogło się skupić? O jednej wspomniał już Skierka – to z pewnością jest radość.

– Obecnie wyzwaniem dla mnie są treningi koncentracji i odnajdywanie drogi do hipnozy. Czasem, zamiast trenować mentalnie, wolałbym zrobić sto pompek (śmiech). Ale jak już wejdę w trans, to wszystko co się dzieje w tym stanie, przychodzi mi z łatwością, czuję to i pojawiają się dobre emocje. Lubię ten stan koncentracji na sobie, na swoim starcie. Spotkania z psychologiem sportu pokazały mi, jak bardzo jestem podatny na własne sugestie. Odkryłem, że mam łatwość podążania za moimi słowami, które z kolei silnie na mnie wpływają, na to jak wykonuję zadania na basenie, czy na to jak podchodzę do swoich startów. To odkrycie spowodowało, że ja sam zacząłem się zmieniać. Dzisiaj przyglądam się swojemu nastawieniu i kiedy tylko tego potrzebuję zmieniam swoje myśli i emocje – zapewnia Skierka. W pracy mentalnej zmierza się do pojawienia się u sportowca konkretnych umiejętności intrapersonalnych, w tym zdolności poddawania się własnej sugestii. Umiejętność ta pozwala na szybkie wywoływanie u siebie określonych odczuć i poziomu pobudzenia. Te warunkują wchodzenie w stan silnej koncentracji. Chodzi o wyjątkowy stan wewnętrznego skupienia. Stan kiedy wyłączasz analityczny umysł, kiedy łączysz się z warunkami, w których przyszło ci działać. Kiedy myślisz tylko o swoim zadaniu, w efekcie stając się czynnością. Stan o którym mowa nazywam hipnozą sportową i konsekwentnie pracujemy nad nim ze Skierką.

– Mam wrażenie, że raczkuję i jestem na początku całej tej przygody z hipnozą sportową. Wiem, że możemy jeszcze sporo zrobić w tym temacie, co mnie bardzo cieszy. A pomyśleć, że kiedyś podchodziłem do tego sceptycznie i długo musiała mnie pani do tego przekonywać. Dzisiaj mam świadomość, że bariery czasowe złamałem mentalnie. Mój plan jest taki, że chcę się zmieniać i zmieniać swój sposób myślenia. Chcę się nauczyć szybko wchodzić w stan hipnozy – mówi grzbiecista. Na koniec zapytałam Kubę o jeszcze jedną rzecz, a mianowicie o to, jak odbiera swoje przygotowanie do ścigania się z najlepszymi, w których to startach chodzi przecież o to, by zrobić konkretny czas, zdobyć wymagane minimum czy uzyskać kwalifikację. – Jestem przygotowany, zarówno fizycznie, technicznie, jak i mentalnie. Potwierdzają to moje czasy. Dobrze wykonuję swoją pracę oraz wiem jak podchodzić do swoich startów. W takiej sytuacji nie pozostaje mi nic innego, jak bycie spokojnym o swoją formę – mówi.

Czy to nie jest tak, że każdy sportowiec chce być efektywny nie tyle na treningach, co na zawodach? Czy to nie jest tak, że chce być skuteczny właśnie tu i teraz, mając do dyspozycji jedną próbę? Skoro tak jest, to kluczowe w treningu mentalnym staje się nauczyć sportowca, by był wydajny (jeżeli tego chce) w danym miejscu i w danym czasie.