Justyna Macur: Gdybyś porównał siebie z pierwszego spotkania z dzisiejszym Bartkiem to..

Bartek Przedwojewski: Od czasu naszego pierwszego spotkania stopniowo zmieniam podejście do biegania i swojej kariery. Koncentruję się na procesie, wyciągam wnioski i go modyfikuję. Dzisiaj skupiam się na sobie i na słuchaniu swojego ciała. Modyfikuję na bieżąco treningi, otwarcie rozmawiam z trenerem o swoich uwagach i zmianach. Kiedyś tego nie robiłem…

Trafiłem do Ciebie w trudnym dla mnie czasie. Coś wcześniej poszło nie tak. Zrozumiałem, dlaczego doszło do przetrenowania. Dzisiaj stawiam swoje cele inaczej, postawiłem na bieganie, mam większy spokój i radość z tego co robię.

JM: Jak wygląda to w praktyce, możesz powiedzieć coś więcej czytelnikom?

BP: Trening mentalny wpłynął na moją wydajność. Największy problem był z tym, jak i jakie jednostki treningowe realizować w trakcie trwania sezonu, pomiędzy startami. Stąd głównym celem na ten sezon było biegać równo i powtarzalnie. Dobrze jest nauczyć się słuchać swojego ciała, by mądrze zarządzać jednostkami treningowymi. Dobrze jest być uważnym, na to co się myśli i jak podchodzi do swojego startu, bo myśli wpływają na ciało…

Nie chcę żyć wynikami, oczekiwaniami. Zanim wystartuję wchodzę w określony stan. Dbam o to, by wystartować w stanie, który mi sprzyja. Kiedy jestem niespokojny, szukam przyczyny i reguluję to. Programuję się poprzez wizualizację biegu np. planując intensywność na poszczególnych odcinkach. Nie zawierzam biegu losowi, wolę mieć nad nim kontrolę. Zamiast tego określam sobie zadania, które chcę wykonać na trasie. Dzięki temu jestem spokojny, o to co chcę zrobić, bo na te rzeczy mam wpływ. Następnie pobudzam się, po to by konsekwentnie i odważnie realizować swoje założenia!

JM: Dziękuję za rozmowę.

(zobacz wpis z 18 kwietnia Bartek Przedwojewski: bieg wygrywa się w szatni.)